programy
kategorie

Przedsiębiorcy otwierają biznesy. Dr Sutkowski: nieodpowiedzialne

Bunt przedsiębiorców. Otwierają biznesy, mimo rozporządzeń zakazujących ich prowadzenia. - Jeżeli biznesy otworzą się w sposób niekontrolowany, nieodpowiedzialny, bez zabezpieczeń, bez rozmowy, przy powrocie dzieci do szkół, nowym koronawirusie i braku szczepionek to możemy mieć kłopoty. To nie jest wina rządzących, że tak jest, ale obie strony powinny usiąść do stołu i rozmawiać - powiedział dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. - Jestem zwolennikiem ostrych, krótkich lockdownów, po których wychodzimy mądrzejsi i silniejsi. Oczywiście widzę to z punktu widzenia lekarza, trudno ocenić mi każdy kontekst, ale uważam, że ostry lockdown, po którym byłby jasny komunikat dla branż, byłby bardziej zrozumiały. Rozumiem też desperację przedsiębiorców, ale nie powinni tego robić bez uzgodnienia, bo idziemy na wojnę, ale nie z koronawirusem, a między sobą - dodał.

Tranksrypcja:Jesteśmy zmęczeni, panie doktorze, pan jest zmęczony, ja jes...
rozwiń
Bogu. Są tacy ludzie, przedsiębiorcy, o nich głównie myślę, którzy też są zmęczeni, a przy okazji nie mogą pracować, mają potężne kłopoty
finansowe, dlatego bardzo wielu z nich dzisiaj zdecydowało, że otwiera swoje interesy i otwiera swoje biznesy. To jest
w pewnym sensie zrozumiałe pytanie, czy pańskim zdaniem jest to - uruchamiamy zegar w tykającej bombie epidemiologicznej?
Czy to oznacza, że za chwilę istotnie
skoczy nam liczba zakażonych osób, bo się biznesy otworzyły? Jeżeli
się biznesy otworzą w sposób niekontrolowany, dodam
od razu po przecinku, nieodpowiedzialny, bez odpowiednich
zabezpieczeń, bez rozmowy na ten temat, bo uważam, że dialog jest w dalszym ciągu możliwy; jeżeli będziemy
mieli
dzieci w szkole za chwileczkę, to możemy i nowego koronawirusa, którego mamy, i sezon infekcyjny,
który mamy i brak szczepionek, których nie mamy - to możemy mieć kłopoty.
I to nie jest oczywiście, to nie jest oczywiście wina rządzących,
że tak jest, ale
myślę, że obie strony powinny usiąść do stołu i rozmawiać.
Dziś tak bym to skomentował. Ja jestem zwolennikiem, jak komentuję tą rzeczywistość dzisiaj,
to powiem szczerze, wracam ciągle do tego, co mówiłem w październiku, jestem zwolennikiem ostrych, krótkich lockdownów,
po których wychodzimy z
wyższą kulturą epidemiczną, mądrzejsi po 3-4 tygodniach, po bardzo
silnych obostrzeniach i być może bylibyśmy w innej sytuacji dzisiaj. Oczywiście ja widzę to z punktu widzenia lekarza, mi
jest trudno ocenić każdy kontekst, od społecznego do politycznego za pewne, ale uważam, że ostry
lockdown, po którym byłby jasny komunikat dla branż, dialog z branżami, też
by był zrozumiały bardziej dla tych ludzi, niewątpliwie zdesperowanych. Aczkolwiek
nie
powinni tego robić, co zamierzają, jeżeli
to nie jest uzgodnione z władzą publiczną. Bo idziemy na pewną wojnę
nie tylko z koronawirusem, ale między sobą. To jeszcze krótko,
panie doktorze, o tym kontekście społecznym, o którym pan powiedział. Ja jestem zmęczony, pan jest zmęczony, przedsiębiorcy są
zmęczeni, obywatele po prostu zmęczeni. Proszę zobaczyć, pojawiają się na stokach narciarskich na przykład, zjeżdżają na sankach,
nie mogą już wytrzymać, to jest zrozumiałe, potrzebują ruchu na świeżym powietrzu. Nawet nie chodzi o te narty, chodzi o to,
żeby po prostu wyjść z domu, jednak skorzystać z odrobiny sportu - państwo też te zdjęcia w tej chwili obserwują. Czy takie zdjęcia, panie
doktorze, to jest... Jak pan ogląda, to pan jest przerażony i boi się, że za chwilę właśnie to też będzie miało efekt w
konkretnych liczbach, czy na przykład takie zjeżdżanie na świeżym powietrzu, jest dystans, są maseczki - to wcale nie jest niebezpieczne? Jak pan na to patrzy?
Na pewno jest to mniej niebezpieczne, to trzeba uczciwie powiedzieć, niż chociażby otwarta gastronomia
bez dystansu, bez środków, bez reżimu sanitarnego. Natomiast ja też jestem jednak
trochę przerażony tą niefrasobliwością, bo wyjść na świeże powietrze można, nawet skorzystać ze stoku można,
ale nie stoku zatłoczonego. A może, panie doktorze, teraz można byłoby te stoki otworzyć na przykład? Skoro skończyły
się ferie, skoro i tak wielu z nas będzie w domu, dzieciaki wracają do szkół, więc nie będzie możliwości, by masy jeździły na południe kraju, to może ratując
jakoś tych biednych przedsiębiorców w Małopolsce na przykład, pozwolić im te stoki otworzyć, teraz po feriach? Ja
myślę, że jeżeli byśmy pomyśleli o dobrym dialogu, gdzie
by było wyraźne zobowiązanie do ostrego, bardzo ostrego reżimu sanitarnego, z
bardzo małą liczbą osób na stokach - bo to jest istota, proszę państwa, na tych górkach osiedlowych setki
osób. No jeżeli te osoby, te dzieci pójdą dzisiaj do szkoły, to co z tego, że będą w
tych bańkach uczniowskich, jeżeli one po szkole pójdą znowu na te sanki i będą się zarażać? Przecież to jest
absurdalne. A pan się boi, panie doktorze, powrotu do szkół właśnie, tego co się dzisiaj wydarzyły? Też pytam o to, jakie
mogą być konsekwencje i kiedy?
Ja uważam, że to jest bardzo trudna decyzja i myślę,
że była ona podejmowana z dużym trudem, w
kontekście oczywiście zagrożeń epidemicznych i może to niestety, jeżeli
będziemy się zachować, nawet żyć w tych bańkach szkolnych, czy dzieci będą żyć w tych bańkach szkolnych, to
mam duże obawy o nauczycieli i mam duże obawy o to, co dzieci robią po szkole. Bo
wtedy ta bańka nie ma sensu. Albo jak dojeżdżają na wsi jednym autobusem te 3 klasy. No tu jest problem,
tu jest dużo takich problemów. Więc obaw o pandemię, o trzecią falę, mam w dalszym ciągu dużo.
A kiedy będziemy mieli do czynienia, panie doktorze, z takim nasileniem fali grypowej? My cały czas mówimy, że czekamy na to sprzężenie dwóch
fal - koronawirus z jednej strony, z drugiej strony grypa. Kiedy będzie ten moment, że się jedno na drugie nałoży.
Ja myślę, że to już jest teraz, powolutku się zaczyna. Może za dwa tygodnie będzie, dwa-trzy tygodnie
taki szczyt. Ale ja uważam, że paradoksalnie grypy w tym roku będzie mało. I to jest
właśnie efekt lockdownu zresztą i myślę, że będzie sprzężenie raczej paragrypy,
niewielkiej ilości grypy, COVID-u, którego jest jeszcze stosunkowo dużo w przyrodzie, z tymi wszystkimi
sytuacjami, które jak gdyby tę epidemię nam nakręcają,
czy mogą nakręcać, typu nieposłuszeństwo społeczne, typu dzieci w szkole w
klasach 1-3, co może działać pro-epidemiczne. Choć oczywiście, przy naprawdę
określonej odpowiedzialności, wyraźnie tutaj zaznaczonych też kompetencjach
poszczególnych osób, powinno
być, nie musi się tak zdarzyć, ale przy
ich braku, który obserwuję od tygodni, żeby nie powiedzieć miesięcy, obawiam
się, że to będzie sprzężenie raczej tego typu: czynnika epidemicznego
z czynnikiem czysto społecznym.
1 reakcja
1
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)