To że nasi kibice są najlepsi na świecie słyszeliśmy już nie raz. Lecz nie sztuką jest kibicować swoim i to jeszcze gdy zwyciężają. Zdecydowanie trudniej jest zachować klasę gdy ulubieńcy odpadają jeszcze zanim mogą zagrać przed rodzimą publicznością. Tak było w tym roku. Gwiazdą tegorocznego wydania IEM Katowice miała być polska drużyna Virtus.pro. A przynajmniej chcieli tego wszyscy zebrani w Spodku fani Counter Strike’a. Virtusi odpadli w fazie grupowej i nie zagrali w Spodku. Jednak fani pozostali wierni zarówno im jak i samej grze. Gdy w niedziele wieczorem na główną scenę wyszła duńska drużyna Astralis i złożona z europejskich gwiazd ekipa FaZe Club najgłośniejszy doping dostali… Virtus.pro. Ale już w trakcie samych rozgrywek gromkimi brawami nagradzana była każda akcja i punkt niezależnie od tego, która drużyna go zdobyła.