programy
kategorie

Kto wygra wojnę handlową?

Mateusz Ratajczak o przeciąganiu liny między USA a Chinami rozmawiał z Bartoszem Michalakiem.

Tranksrypcja:Mateusz Ratajczak. Dzień dobry, to jest program "Money. To s...
rozwiń
Bartosz Michalak,
prezes Poland Hong Kong Business Association.
Dzień dobry panie prezesie.
Witam.
Kto wygra
wojnę handlową?
Stany Zjednoczone czy Chiny?
Kto będzie bardziej zdeterminowany?
Dzisiaj jest dobry moment, żeby
to pytanie zadać, bo dziś jest 1 października.
W Chinach to wielkie święto: 70. rocznica proklamacji Chińskiej Republiki Ludowej
A wojna handlowa
jest bardzo trudna.
Widzimy jak bardzo
świat Zachodu,
Ameryka, ale również kraje europejskie są uzależnione od Chin.
Jak bardzo takie kraje
jak Niemcy,
Francja,
dużo zainwestowały w Chinach w przeciągu ostatnich
20-30 lat.
Posiadają tam swoje zakłady produkcyjne
i praktycznie nie mają możliwości wycofania się z tych
inwestycji - a mówimy o ogromnych nakładach,
to są miliardy dolarów.
Także dzisiejszy świat globalizacji jest bardzo powiązany...
Ale panie prezesie, to oznacza, że nie wygra nikt,
a wszyscy stracą?
Raczej w tym kierunku zmierzamy
skoro i Stany Zjednoczone miały swoje
biznesy w Chinach,
to znaczy amerykańskie spółki,
nie europejskie...
Widzimy, co się dzieje.
To znaczy nie będzie zwycięzcy?
Gospodarka globalna straci? Zjednoczone dalej mają tam swoje spółki, swoje zakłady produkcyjne.
Dlatego myślę, że te działania Stanów Zjednoczonych nie przybierają
ostrzejszego charakteru
i również się tego nie spodziewam,
bo to po prostu oznaczałby bardzo duże
straty dla Amerykanów.
I również kraje europejskie
na razie
ta wojna handlowa nie przybiera bardziej
drastycznych form
i nie spodziewam się tego.
Dlatego to będzie
takie wyczekiwanie
mierzenie się między sobą, kto jest w stanie dłużej wytrzymać, bo obie strony
dzisiaj ponoszą straty.
I obie strony są w stanie bardzo długo wytrzymać?
Zobaczymy, bo każda ze stron ma też swoje wewnętrzne problemy.
Zarówno Chiny
jak i Unia Europejska
My mamy teraz
brexit, kryzys migracyjny,
także każda ze stron
ma swoje wewnętrzne problemy.
I myślę, że tutaj właśnie
ta próba sił polega też na tym, kto jest w stanie dłużej
przetrzymać przeciwnika w tej wojnie.
Czyli Chiny będą czekać na moment, kiedy Donald Trump
po prostu przestanie być prezydentem Stanów Zjednoczonych?
Bo obie strony deklarują, że jakieś rozmowy są. Tylko widzimy, że efektów
na razie nie ma.
Dużo osób zwraca uwagę na to, że Donald Trump liczył, że Chiny jednak ustąpią szybciej,
że jemu się to uda,
i się przeliczył. To wynika między innymi z tego, że Chińczycy już
od kilku lat
sami zauważyli, co może się stać,
bardziej stawiają na rynek wewnętrzny,
na pobudzenie popytu,
na zmniejszenie tego uzależnienia od eksportu,
to widać też po po statystykach,
które w Chinach są różne,
ale rzeczywiście od dużej części eksportu
dzisiaj
ten kraj przechodzi tak jak kraje europejskie
bardziej w kierunku usług
i dzisiaj na przykład Chińczycy też
przerzucają produkcję do innych krajów azjatyckich,
Azji południowo-wschodniej, gdzie jest
taniej po prostu.
Także
w Chinach zachodzą duże zmiany,
właśnie od tej
produkcji przechodzą w kierunku usług,
od eksportu w kierunku tworzenia
jak to nazywają władze chińskie
społeczeństwa umiarkowanego dobrobytu,
czyli jest próba pobudzenia tej wewnętrznej konsumpcji
i to również nie pomaga Amerykanom
w próbie
wymuszenia
na Chinach
zachowań, które reguluje
Światowa Organizacja Handlu.
Panie prezesie, a perspektywa
polskich firm w tym całym zamieszaniu?
Dotyka nas to jakoś znacznie? Z jednej strony my mamy bardzo zły deficyt,
mamy deficyt ujemny
wymiany handlowej z Chinami, to jest 12 do 1.
Cały czas ściągamy, importujemy
25 miliardów dolarów, wysyłamy około 2 miliardów.
Natomiast ta statystyka nie do końca odzwierciedla też taką prawdziwą wymianę,
bo proszę zauważyć, że polskie firmy bardzo dużo eksportują do Niemiec.
I Niemcy dalej na przykład te Mercedesy i BMW, które z Niemiec do Chin
są wysyłane również koleją
tym nowym jedwabnym szlakiem - bardzo często zawierają dużo elementów wyprodukowanych w Polsce.
Czyli ta zależność jest zdecydowanie mocniejsza niż by można wnioskować na podstawie samej statystyki. bo nasi podwykonawcy wysyłają na Zachód,
a to i tak wędruje na Wschód.
Dokładnie tak.
Z jednej strony my jako Polska nie mamy dużo inwestycji w Chinach,
teoretycznie nie możemy tak dużo stracić,
ale jeżeli na przykład Unia Europejska wprowadziłaby
przepisy, gdzie gdzie ta wojna handlowa również toczyłaby się
między Europą a Chinami,
to wtedy odczują to polscy eksporterzy,
którzy wysyłają
swoje produkty na przykład do Niemiec
czy Francji, także
my również jesteśmy bardzo
powiązani z tym światem,
z tą gospodarką globalną także
na pewno trzeba patrzeć szeroką perspektywą.
Ale to panie prezesie,
to znaczy, że polskie firmy wciąż mogą
robić dobry biznes w Chinach?
I w ogóle w Azji?
Myślę, że to pytanie dotyczy zmiany
łańcucha dostaw,
bo jeżeli my dzisiaj jesteśmy podwykonawcą dla na przykład firmy niemieckiej, która sprzedaje do Chin,
to pytanie jest, czy my jesteśmy w stanie
stać się bezpośrednim
eksporterem do Chin
i myślę, że jak najbardziej tak.
Natomiast polscy przedsiębiorcy
spotykają się z dwoma problemami takimi głównymi:
po pierwsze Chiny są ogromne,
i z jednej strony jest ta iluzja
1 mld 400 milionów potencjalnych konsumentów,
to brzmi fantastycznie
ale w praktyce oznacza to,
że te 30 kilka prowincji, regionów w Chinach,
każdy jest wielkości państwa europejskiego,
więc proszę sobie teraz wyobrazić polską mikro czy średnią firmę, która ma
kilku pracowników dedykowanych na ten rynek chiński
a czasami jednego
o proszę sobie wyobrazić obszar 2 razy większy od UE
Sądzę, że nie ma szans
ten pracownik.
Dokładnie, więc należy się skoncentrować na przykład w przypadku eksportu na jednym regionie,
może nawet na jednym mieście,
które może mieć 7, 8, 10 milionów mieszkańców
więc to i tak jest ogromny rynek.
Ale panie prezesie, to które branże już dzisiaj z polski upatrują swoje szanse
w Chinach?
I w zasadzie, co możemy
im wysyłać,
sprzedawać?
Sprzedajemy na przykład żywność.
Natomiast ta żywność trafia różnymi kanałami,
ta żywność cały czas ma problem ze skomplikowanymi procedurami w Chinach, to sobie należy powiedzieć wprost.
W 2001 r. Chińczycy
dołączyli do Światowej Organizacji Handlu.
Korzystają z tego,
wysyłają produkty do Europy, coraz więcej
Polaków korzysta z Aliexpress,
ale w drugą stronę to nie do końca działa,
bo polscy eksporterzy rzeczywiście borykają się
z wieloma problemami, jeżeli chodzi o wejście chociażby na ten rynek
spożywczy,
Także myślę, że to wojna handlowa
to taki dobry moment, żeby właśnie głośno rozmawiać
i wymusić na
chińskich partnerach t,o żeby bardziej
dopuścili
firmy z Europy
i z Polski
do swojego rynku.
Panie prezesie, ale to jest tak, że to jest rynek
w miarę jednak zamknięty dla Polaków, czy może jednak
są jakieś ulgi podatkowe,
są strefy,
gdzie polskie firmy mogą wejść
i mają jakieś ułatwienia?
Ja bardziej widzę działania w niszach,
w pewnych obszarach, na przykład jest firma, która produkuje maszyny, są tylko dwie takie na świecie
do produkcji kół do chińskiej kolei szybkich prędkości,
jest firma,
która produkuje
akcesoria do robotyki.
To są takie wybrane nisze. Jest firma, która produkuje armatki śnieżne.
Więc myślę, że my idziemy bardziej w kierunku tego modelu niemieckiego,
czyli takich małych średnich firm
nieraz rodzinnych,
które specjalizują się w wybranych
obszarach
i to właśnie one po cichu podbijają
rynek chiński,
bo to nie są działania
sektorowe.
Oczywiście bardzo rzadko
zdarza się,
żeby jakieś wybrane branże
na przykład stworzyły izbę,
jest Izba Promocji Polskiego Drobiarstwa w Chinach,
ale to jest bardzo
rzadkie działanie.
Także to są bardziej takie rozproszone działania
pojedynczych firm, które zdecydują się
na wejście na rynek chiński.
No dobrze, ale to jak sprawić, żeby to pojedyncze firmy zamieniły się jednak w jakąś
siłę i masę?
Tylko na tym takim właśnie
poziomie rządowym
trzeba to załatwić?
Czy może po prostu świadomość tego?
No to jest odległy rynek dla wielu przedsiębiorców zupełnie nieznany,
może to trochę blokuje? Poziom rządowy jest oczywiście ważny,
natomiast mali i średni przedsiębiorcy muszą również sami działać
a i tak, jak powiedziałem, jedna rzecz to jest skoncentrowanie się na wybranym regionie,
druga rzecz, to są jednak bardzo duże
różnice kulturowe w biznesie.
Co może zaskoczyć?
Chińczycy nie mówią bezpośrednio: nie.
Nie rozmawiają
w sposób bezpośredni.
Bardzo często podczas rozmów, negocjacji
z Chińczykami
możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy bliscy podpisania jakiejś umowy,
Często Polacy
dopowiadają sobie rzeczy, które nie są
wypowiedziane przez Chińczyków...
Są miłe zachowania po stronie
chińskiej, jeżeli chodzi o przedsiębiorców,
ale nie oznaczają one, tak jak w naszej kulturze,
chęci robienia interesów.
Po prostu wynika to
to z tego, że jest to kultura niebezpośrednia,
kultura wysokiego kontekstu
i naprawdę te różnice kulturowe... wiele osób nie zdaje sobie
z tego sprawy,
a są istotne. Ale to jest tak, że oni są
otwarci na przedsiębiorców z innych krajów,
czy jednak jest tak, że jak będą mieli do wyboru
swojego producenta
albo polskiego i nieważne, że polski produkt jest lepszy,
to oni jednak wybiorą patriotycznie?
Ja bym spojrzał na to inaczej, to znaczy skoncentrujmy się na sobie.
Mamy dużo obszarów, gdzie możemy eksportować,
chociażby bardzo popularny polski bursztyn.
W Chinach po prostu bursztynu nie ma.
I tak samo nie ma niektórych technologii, niektórych produktów, które są w Polsce
i my powinniśmy
się skoncentrować właśnie na tych
obszarach, na promowaniu ich.
Z jednej strony są działania rządowe,
gdzie
przedstawiciele administracji
publicznej
powinni lobbować
i można powiedzieć wymuszać na stronie chińskiej pewne regulacje,
sprzyjające wprowadzeniu polskich
produktów spożywczych.
Ale z drugiej strony też, nikt nie zrobi tego
za przedsiębiorców.
Muszą do tych Chin polecieć,
wziąć udział w targach, w konferencji, nawiązać kontakty.
Następnie zająć się logistyką do Chin, także
praca
jest po obu stronach i myślę, że warto o tym pamiętać.
Panie prezesie a pracownicy z Polski?
Wybierają kierunek azjatycki?
Jedno z wyzwań w Chinach to jest to, że my tych silnie znamy, bo na przykład nie mamy tak dużej Polonii, jak w Stanach Zjednoczonych czy w Brazylii,
czy oczywiście w Europie.
I ta grupa Polaków w Chinach
jest bardzo mała.
To jest kilkaset osób na dzień dzisiejszy.
A takich działających w biznesie, to naprawdę
jest garstka.
Bo to może jest
300 może 500...
A może 1000 osób, ale nie więcej.
A mówiąc o tej skali, wielkości Chin,
możemy zobaczyć, że w mieście dzisięciomilionowym
mieszka na przykład 50 czy 100
Polaków.
Także na przykład w porównaniu do
innych krajów Zachodniej Europy,
gdzie Francuzów w Hongkongu jest 20 tysięcy,
widzimy,
że ta Polonia jest dosyć mała i z tego też wynikają
te mniejsze
relacje handlowe, te mniejsze relacje międzyludzkie,
bo one w Chinach
też są bardzo ważne
i my tak naprawdę jesteśmy na początku tej drogi.
Ale to nie jest tak, że tam nie ma ofert pracy,
w których mogliby się odnaleźć
Polacy?
Są i rozumiem, że są
wysokopłatne,
specjalistyczne również,
które mogłyby zachęcić?
Mówimy o dwóch rzeczach: jedne to są rzeczywiście takie
międzynarodowe firmy chińskie,
które mają na przykład działalność na terenie Polski,
Ali Baba, aliexpress
który
bardzo dużo sprzedaje do Polski
i rzeczywiście widzi tu
duży potencjał
otwarcie mówi o tym, żeby tutaj
budować swoje centrum magazynowe na Europę środkowo-wschodnią
a może nawet na całą Europę.
Takie firmy szukają Polaków, rzeczywiście tworzą się takie mikro, mini działy,
gdzie Polacy są zatrudnieni
i oczywiście mówimy o
pracy w globalnych korporacjach, w chińskich firmach międzynarodowych
i tutaj też się pojawiają takie możliwości.
Panie prezesie,
ostatnie pytanie - mam rozumieć, że nowy
jedwabny szlak
może być nowym
otwarciem w tych relacjach, szansą biznesową dla obu stron?
Nowy jedwabny szlak na pewno jest dużo szansą dla Polski, bo jest to położenie geograficzne
i dzisiaj 80%
tych pociągów, które jeżdżą pomiędzy Polską a Europą, pomiędzy Europą a Chinami
przejeżdża przez Polskę, więc my musimy wykorzystać lepiej
niż to robimy dzisiaj
ten fakt
i te towary tutaj oclić, rozładować i zająć się tą całą sferą usług,
natomiast ten lądowy nowy jedwabny szlak, to jest również to, dlaczego Amerykanie
w taki a nie inny sposób
dzisiaj reagują na Chińczyków.
To jest próba zrobienia takiej przeciwwagi do
tych potęg morskich.
20 września mieliśmy
datę 500 lat,
kiedy Ferdynand Magellan pierwszy raz okrążył świat. No i od tego czasu
to potęgi morskie rządziły.
Dziś Chińczycy próbują troszeczkę odwrócić to wszystko,
i jeżeli rzeczywiście uda mi się ten szlak lądowy
z Chin do Europy
jeszcze bardziej
zaktywizować, a wkładają w to dużo środków,
dopłacają również do tego
transportu,
to również będzie miało to wpływ
nie tylko na biznes, ale również
na pewien układ geopolityczny.
Bartosz Michalak,
Dziękuję bardzo za rozmowę.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)