- Rozmawiałem z kilkudziesięcioma ofiarami. Większość z nich nie otrzymała pomocy. Są pozostawieni samym sobie. W filmie wystąpią osoby pod nazwiskiem, żeby nie było zarzutów, że wynająłem statystów, że ktoś opowiada wymyślone historie. Kiedy patrzy się w twarz tym osobom, dopiero człowiek rozumie, co przeżyły. Widzi się drżenie, łzy u dorosłych ludzi, którzy na samo wspomnienie się trzęsą - mówił w specjalnym wydaniu programu "Tłit" Tomasz Sekielski.