Jaś urodził się wcześniej, niż zakładali lekarze i jego rodzice. Był tak malutki, że jego stopa miała długość połowy kciuka jego mamy. To właśnie palcem kobieta mierzyła, jak maluch roście. Zatroskana o życie syna nie pozwalała mężowi fotografować dziecko częściej niż raz w tygodniu. Jak teraz przyznaje, była głupia, bo na wypadek tragedii, zdjęcia byłaby jedną pamiątką.