Docierający do Budapesztu uchodźcy są często wycieńczeni, w pierwszej kolejności pomaga się rodzinom: staramy się ich nakarmić, tłumaczymy im z węgierskiego dokumenty - opowiada PAP wolontariuszka Leila Kasso, której ojciec jest Syryjczykiem mieszkającym na Węgrzech od 40 lat.