Na polskim rynku dopalacze są już dostępne od kilku lat. Ostatnio jednak na fali tragicznych wydarzeń spowodowanych zatruciami dopalaczem o nazwie Mocarz problem powrócił. Walkę z chemicznymi substancjami działającymi mocniej niż narkotyki rozpoczął premier Donald Tusk w 2010 roku. Zamknął w ciągu kilku godzin ponad 850 sklepów z dopalaczami. To było w 2010 roku. Teraz okazało się, że przepisy, które miały wyplenić dopalacze nie nadążają za ich producentami. Dzięki temu są one sprzedawane w legalnych punktach. Okazuje się, że sami handlarze nie widzą w ich sprzedaży nic złego, traktują to jako zwykłą pracę. Jeden z nich wręcz zachwyca się geniuszem biznesu, który wprowadził je na polski rynek.